września 08, 2011

wieś Mięsy

Tak się złożyło, że całą rodziną wakacje spędziliśmy na wsi niedaleko Grójca. Odkryliśmy, że działka po dziadkach męża, gdzie do tej pory wpadaliśmy sporadycznie, jest świetnym miejscem do mieszkania -  zamiast tygodnia, najwyżej dwóch, spędziliśmy tam prawie 2 miesiące.
Po drodze odkryłam też przepiękny młyn w Gościeńczycach, do tej pory przeze mnie nie zauważany, hm... 


I tak, najwięcej czasu spędzałam w dwóch komórkach i stodole, czego za jednym razem napewno nie uda mi się opisać. Z 2x byłam na poddaszu, ale ze względu na bliskość eternitu, pocykałam fotki i uciekłam. O dziwo, poddasze można spokojnie zaadaptować na pokoje, dach trzeba tylko zmienić i schody wstawić, tylko...  


Co znalazłam? Znalazłam stare cynowe misy, bańki po mleku, które za rok będą donicami na oleandry, szafki, komody, maszynę do szycia, kosze wiklinowe, białe stoły, tace, metalowe łóżko...

Na początek odnowiłam starą ławkę pod orzechem: oszlifowałam i zabezpieczyłam impregnatem w odcieniu orzecha, rzecz jasna :) Niebieski lampion za 5 zł dynda sobie na drzewie.


Jedną z szafek /taboret/ po oszlifowaniu przemalowałam na niebieski kolor farbą Nobiles (generalnie do tej marki mam pecha, swego czasu malowałam farbą N. sufit i... nie polecam).
Natomiast szafeczkę z drzwiczkami bez blatu, planuję odnowić już niedługo. Uzupełnię blat albo blatem będzie siedzisko z poduchą, tylko że to chyba nie takie hop-siup, jakieś tapicerskie umiejętności i narzędzia by się przydały, a ja mam tylko gwoździe...


Dalej... Narzędziówka śp. Dziadka, jest teraz moją narzędziówką a że Dziadka lubiłam, lubię też narzędziówkę :) 


Naprędce zrobiłam dla sąsiadki wieszak na klucze dla jej znajomej: napis z braku lutownicy wypalałam śrubokrętem rozgrzewanym nad gazem podczas smażenia naleśników. 


cdn...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz