sierpnia 25, 2014

Koniec wakacji

Spędziłam dwa pełne miesiące z dziećmi i pewnie były to nasze ostatnie takie wakacje, niestety :(
Odpoczynek od remontu mieszkania był, ale też ciutek zmian na wsi poczyniłam, aż dziw, że mi się chciało (!):
- zaimpregnowałam huśtawkę drewnianą,
- ogarnęłam za siatką zielsko i posadziłam pnące rośliny,
- rzymskie rolety ze starego, piaseczyńskiego mieszkania, zawisły w grójeckim oknie (pasują idealnie!),
- zaprosiłam na pomiar i wycenę dekarzy od nowego dachu (na wiosnę żegnaj azbeście... jak się uda) i murarzy do nowego komina,
- przemalowałam rower z różu na granat (lakier 10 zł + siodełko 20 zł + pedały 10 zł)



A od września znowu szkoła i przedszkole, ja natomiast nowa praca... Praca 15 km od domu (w połowie drogi między Piasecznem a Grójcem) podmiejskimi drogami, korków brak. Praca pracą, ale nie byłabym sobą jakbym tylko na etacie skończyła. Reasumując, porzucam drukowanie fotokalendarzy. To już nie te czasy, co parę lat temu, jak drukowałam ich kilkadziesiąt w miesiącu. Obecnie kalendarz ze zdjęciami kosztuje niewiele, usługodawców sporo, a to przekłada się na ilość zamówień. Mizerną ilość.
Nadruk na tkaninach, banery i plakaty reklamowe, to lubię i utrzymam. Ma to jeszcze sens. Jednak po głowie chodzi mi coś zupełnie nowego... sprzedaż internetowa produktów bliskim moim oczom. Hm... Zobaczymy... Cicho sza!
Póki co jutro wracamy z wioski...



do miasta...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz