sierpnia 21, 2016

Daszek na piwnicy

Nie miałam żadnego pomysłu na daszek nad wejściem do piwnicy. Mąż uznał, że taki mały blaszany będzie wyglądał, jak buda dla psa. Ok, daszka nie zrobiliśmy. Uznałam, że do czasu nowej elewacji wypatrzę jakiś sposób, klinkier, płyty elewacyjne... Ale wyszło, że elewację robimy za... miesiąc! Dzwonię do p. Tomasza, żeby w ramach rehabilitacji za komin (rehabilitacja finansowa nie była po mojej myśli), zrobił i daszek. Patowa sytuacja, żaden dekarz by takiego maleństwa nie zrobił na dodatek z resztek blach. Zostawiłam więc p. Tomasza, męża i daszek.



Tu p. Tomasz zaszalał i hojnie wszystkie wkręty dał z własnej kieszeni... brązowe! 


Wkręty wymieniłam na szare, gąsior wymieniliśmy na mniejszy, daszkowy (pan Tomasz zamontował taki jaki został z dachu, czyli dość spory, pretensji tutaj jednak brak, bo właściwego nie miałam). Zagieliśmy też takie nie wiadomo co w rogu, wiadomo tylko, że o ten fragment można by było nieźle się poharatać przechodząc obok. "Zaślepkę" gąsiorka wycięliśmy własnoręcznie nożycami do blachy (10 zł) i chyba wyszła lepiej niż "fachowców". Jeśli jednak ktoś wie, gdzie zdobyć stalową, fabryczną i grafitową zaślepkę, proszę o namiar. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz