Ostatnimi tygodniami chodząc z wózkiem po Piasecznie, szukam sobie desek na budowach, polach. Najśmieszniejsze jest jednak to, że dosłownie 10 m od mojego bloku jest ich cała sterta i co? I nic :) Skakać przez płot nie będę, ani wynosić, co by nie było, cudzych dech.
Dziś będę się uczyła wypalać drewno, zainspirował mnie mój 25 letni drewniany wieszak i już nie mogę się doczekać jaki będzie efekt :)
Deska zostanie wręczona na zakończenie roku zerówkowego Ani.
Ma zawieszkę i haczyk na rękawicę kuchenną albo klucze, klamkę podpatrzyłam na blogu Jolanny a literki wypaliłam lutownicą. Wypalanie fajna rzecz, fakt, że ręka trochę drżała i ciężko powiedzieć czy z wrażenia czy z nadmiaru kawy.
Koniec końców, kamieniczkę bardzo lubimy i żal się z nią rozstawać :(
dziękuję za odwiedziny :)
OdpowiedzUsuńjeśli pozwolisz to zostanę sobie u Ciebie..bo mi się tu podoba :))
fantastyczny wieszak!!!! ogromnie chciałabym mieć podobny :) ale w życiu już nie znajdę czasu na podobne zajęcie...zresztą jestem pewna, że takiego ładnego bym w życiu nie zrobiła :((
serdecznie pozdrawiam