Odkąd chodzą za mną deski, myślałam o odwiedzeniu grawera po sąsiedzku, ale nawet sąsiadowi pewnie by się nie chciało uruchamiać maszyny dla 1 czy 2 patyczków po lodach. Zatem samodzielnego wypalania ciąg dalszy i tak w parę minut powstał wyjątkowy napis nie do zdarcia!
Te tabliczki będą dołączone do prezentów na zakończenie roku szkolnego...
A to mój przedszkolny wieszaczek:
...i podobne na pewno zrobię swoim dzieciom na wieczne używanie :)
Swietny efekt! Mialam kiedys deske do krojenia wypalona w ten sposob w piekny wzor z kotem:) Ech,nostalgia....
OdpowiedzUsuńoj, tak, miło takie rzeczy się wspomina :) a dziś myślałam o deskach do krojenia, ale najpierw poćwiczę na wieszakach :)
OdpowiedzUsuń