Remont mieszkania, remont domu, praca (w moim przypadku etat i 2 fuchy), szkoła. Nasze wakacje ograniczały się do wyjazdów Piaseczno - Grójec, w tym czasie opracowywaliśmy kolejne etapy remontów. Dla nas wszystkich, to był relaks. Jednak coraz częściej dzieciaki chciały wyjechać gdzieś dalej niż nasza wioska.
Gdyby nie męża znajomi pewnie ferie byśmy spędzili w domu, a tak wyjechaliśmy w góry. Był to przez nas wszystkich bardzo oczekiwany wyjazd, nawet kosztem mojej pracy, bo tak się złożyło, że szef nie chciał podpisać urlopu złożonego 2,5 m-ca wcześniej...
Jak nas pamięć nie myli wróciliśmy tu po 8-9 latach, siłą rzeczy z dwójką już dzieci. My narciarzami nie jesteśmy, ba! żadnego sportu nie uprawiamy, tyjemy sobie, ot co. I tak doszło mniej więcej +10 kilo, szlag by trafił! :( Jednak ten tydzień ferii, gdzie dzieci nauczyły się jeździć na nartach z trenerami za 75 zł/h, gdy my na ławce siedzieliśmy jak te ciołki dał nam do myślenia...